Nic ostatnio nie pisałem ale praca idzie naprzód. Trochę taki okres przejściowy, skończyłem wręgi, wziąłem się za heling, za klejenie listew na wzdłużniki i jakoś nie było o czym pisać. Wszystko porozpoczynane, nic tak naprawdę nie skończone. Oczywiście sporo robót pobocznych, związanych z przygotowaniem materiałów na heling, wymyśleniem sposobu na ukosowanie listew na wzdłużniki, potem zrobieniem przyrządu do tego celu itp. Teraz już to za mną, jestem na etapie ustawiania wręgów na helingu a to praca powtarzalna której technologię już jakoś dograłem no i realizuję. Parę dni i wręgi powinny stać. Potem powoli pasowanie wzdłużników i ukosowanie zładu. Ale spoko, na razie skupiam się nad tym co robię. To teraz obrazki i komentarze :-).
Po skończeniu wręg nie oparłem się pokusie pierwszej przymiarki do bryły którą razem z wzdłużnikami wyznaczą. W końcu kształt łódki mówi o tym jaka będzie na wodzie. Wolna czy szybka, dzielna czy ... mhmm.. wygodna, Jednych kręcą możliwości hotelowe, innych dopasowanie łodzi do środowiska w którym będzie funkcjonować.
No mnie się już podoba. Ale jak może być inaczej skoro to materializowanie moich marzeń... planów. Jak mogą nam się nie podobać nasze marzenia? :-D
Ukosowanie listew. Zwracam uwagę na konstrukcję dzięki której nie musiałem specjalnie sprzątać po tej dość pylącej i śmiecącej robocie. Że też mi się chciało ;-).
Listwy ukosowałem frezarką w odpowiedniej skrzyneczce. Konstrukcja prosta nie wymaga komentarza. Potem było klejenie w domu i po paru dniach utwardzania przeniesienie listew do stoczni czyli garażu.
A tutaj prosty heling, drut rozpięty środkiem i stanowiący linię odniesienia do trasowania ustawienia wręgów. Jak na razie ustawiłem pawęż.
Wzdłużniki leżą i czekają tęsknie na tortury którym poddam je by wpasować w odpowiednie miejsca wręg. Też czekam na to tęsknie.. i to wcale nie dlatego że lubię cokolwiek czy kogokolwiek torturować. :-)