wtorek, 27 października 2015

Powoli ale w miarę systematycznie.

Jeśli chodzi o postępy pracy to szału nie ma ale coś tam się dzieje. Pracuje teraz przy poszywaniu kadłuba. Położyłem już górny pas obła (na helingu oczywiście jest to dolny pas) i pasuję dolny pas w jego środkowym odcinku. Nie ma się specjalnie o czym rozpisywać, myślę że parę fotek wyjaśni jakie postępy poczyniłem i w jakiej fazie teraz jestem.

 Pasowanie arkuszy na lewej burcie.

To samo tylko z innego ujęcia. 

Górny pas już przyklejony, wkręty wykręcone, pracuję nad dolnym pasem. Pracuję jednocześnie nad obiema stronami żeby siły ściskające których używam do dociskania sklejki równoważyły się i nie deformowały kształtu wynikającego z przebiegu wzdłużników. Wzdłużniki pośrednie roboczo wzmocniłem poprzeczkami umieszczonymi między nimi żeby przy wyginaniu sklejki nie uginały się zbytnio. 

Inne ujęcie sytuacji jak wyżej. 

Dziób (jak widać). 

  Jeszcze inne ujęcie.

sobota, 19 września 2015

Po dłuuuuuugiej przerwie.

No to miałem sporą przerwę jeśli chodzi o bloga i niestety o budowę też. Przyszła wiosna i upomniały się o mnie prace przy domu i działce. Głównie urządzanie terenu a dokładniej drogi, ścieżki itp. To inny temat, sam w sobie też wart zapewne bloga ale ... wracamy do Setki i klimatów z nią związanych.
Przemyślałem sprawę dziobu i uwag które na ten tematy wyczytałem u innych czy na Fejsie. Postanowiłem poprawić kształt wzdłużników tak żeby odwzorowały kształt inny niż ten który wyszedł mi z zawiłego wyginania listew w pierwotnej postaci. Zamiast wymienić listwy i ich przebieg stwierdziłem że dokleję do tych które nowe, w taki sposób by móc ukształtować taki układ który da mi pożądany kształt. Przyciąłem trochę cienkich ale szerokich listewek które przyklejałem Epidianem i kształtowałem strugiem tak jak uznałem to za właściwe. Ostateczny kształt jest na pierwszym zdjęciu. Zrobił się tego niezły kawałek epoksydowo-drewnianego przekładańca który ostatecznie zostanie ostrugany na etapie dopasowywania dziobowej części sklejki.
Zukosowałem też zład do takiej postaci która umożliwia już wycinanie sklejki na poszycie. Po wycięciu kolejnych kawałków będę jeszcze dopieszczał te skosy, tak aby jak najlepiej dopasować je do kształtu wyginanej sklejki. Pierwszy kawałek razem z łącznikiem dla kolejnego kawałka już jest przyklejony, dociśnięty ściskami, przykręcony roboczymi wkrętami.

Dziób po poprawkach.

Przyklejony pierwszy płat poszycia.

Prawa burta.

Przyklejony pierwszy płat poszycia od wewnątrz.

Dziób (jak widać :-) )






poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Nadal buduję zład.

Dawno nie pisałem na blogu chociaż prace powoli postępują do przodu. Nadal składam zład. Pierwszy raz buduję łódkę i każda czynność jest dla mnie nowością. Na tym etapie przekonałem się jak plastycznym, wbrew pozorom, materiałem jest drewno. Wzdłużniki denne aby ułożyć się właściwie w okolicy dziobu potrzebują i gięcia, i skręcania i to na niezbyt dużym odcinku.  Powolne i cierpliwe kształtowanie ich na wręgach i dziobnicy, przy użyciu ścisków czy pasów ściągających daje naprawdę pozytywne rezultaty. I to nawet bez przygotowywania ich przez parowanie czy długotrwałe moczenie. Poza gięciem ściskami i pomocniczym kluczem ze sklejki wsparłem się jedynie owijaniem w szmaty które nasączałem wodą po to aby listwy łatwiej odprężyły się w miejscach gięcia i na stałe przybrały nowy kształt. Teraz cały zład kadłuba jest już dopasowany i na wręgach, pozostało jedynie przyklejenie wzdłużników wzdłuż pokładu i pośrednich na oble. Nie spieszę się z tym bo temperatura chwilowo spadła czyli żywica może słabiej żelować a z drugiej strony  fakt że są zamocowane na wręgach i przetrzymane w ten sposób jakiś czas, to będą mniej pracowały w trakcie samego klejenia. To może tradycyjnie kilka zdjęć z ostatniego etapu prac.

 Wzdłużniki denne już po gięciu i kształtowaniu części w okolicy dziobu.

 Początkowe prace w okolicy dziobnicy.

 Klejenie, dociskanie, wyginanie i co tam jeszcze trzeba.

 No i dalej.

 A tutaj aktualny na 6 kwietnia stan prac.

 To samo z innego ujęcia.

I w okolicy dziobnicy, początki formowania ostatecznego kształtu.

poniedziałek, 16 marca 2015

Dziobnica i początki wzdłużników.

Dalszy ciąg budowania zładu. Do wręg dołączyła dziobnica i zaczynam pasować pierwsze wzdłużniki. Na początek powoli bo to dla mnie kolejny nowy temat i muszą trochę poeksperymentować. Wychodzi na to, że gniazda do osadzenia wzdłużników we wręgach najlepiej robi mi się piłą tarczową osadzoną na szlifierce kątowej. Bardzo wydajne narzędzie tylko wymaga uwagi i ostrożności bo ze względu na obroty jest jednocześnie groźne dla operatora. Przydatne są też ostre dłuta i tarnik. Skończył mi się Epidian 5 i zamówiłem tym razem Epidian 6011, będę z niego korzystał zgodnie z recepta praktykowaną przez Piotra przy budowie Tinefa.


Trasowanie dziobnicy.


 Zacząłem od najłatwiejszych, moim zdaniem wzdłużników.


 I to samo bardziej z góry.


No i rzut oka na dziobnicę.

czwartek, 5 marca 2015

No a teraz na tapecie zład.

Nadal buduję zład. Na helingu stają kolejne wręgi. Dziś jest ich już pięć, pawęż oraz wręgi A, B, C i D. Pozostała do ustawienia E a potem wykonanie i ustawienie dziobnicy. Powoli ale systematycznie idę do przodu. 
Trasowanie znacznika osi łodzi, wyznaczonej przez rozciągnięty drut, na poprzecznej listwie która wyznacza poziom osadzenia wręgi.

Tak to wygląda w planie ogólnym.

A tu już wręgi osadzone na helingu, pionowe wsporniki do których są przymocowane będą skrócone w momencie gdy będzie to już potrzebne - przy montażu wzdłużników lub poszywaniu obła.

niedziela, 1 marca 2015

Blog trochę drzemie ale praca nie.

Nic ostatnio nie pisałem ale praca idzie naprzód. Trochę taki okres przejściowy, skończyłem wręgi, wziąłem się za heling, za klejenie listew na wzdłużniki i jakoś nie było o czym pisać. Wszystko porozpoczynane, nic tak naprawdę nie skończone. Oczywiście sporo robót pobocznych, związanych z przygotowaniem materiałów na heling, wymyśleniem sposobu na ukosowanie listew na wzdłużniki, potem zrobieniem przyrządu do tego celu itp. Teraz już to za mną, jestem na etapie ustawiania wręgów na helingu a to praca powtarzalna której technologię już jakoś dograłem no i realizuję. Parę dni i wręgi powinny stać. Potem powoli pasowanie wzdłużników i ukosowanie zładu. Ale spoko, na razie skupiam się nad tym co robię. To teraz obrazki i komentarze :-).


Po skończeniu wręg nie oparłem się pokusie pierwszej przymiarki do bryły którą razem z wzdłużnikami wyznaczą. W końcu kształt łódki mówi o tym jaka będzie na wodzie. Wolna czy szybka, dzielna czy ... mhmm.. wygodna, Jednych kręcą możliwości hotelowe, innych dopasowanie łodzi do środowiska w którym będzie funkcjonować.


No mnie się już podoba. Ale jak może być inaczej skoro to materializowanie moich marzeń... planów. Jak mogą nam się nie podobać nasze marzenia? :-D


Ukosowanie listew. Zwracam uwagę na konstrukcję dzięki której nie musiałem specjalnie sprzątać po tej dość pylącej i śmiecącej robocie. Że też mi się chciało ;-).


Listwy ukosowałem frezarką w odpowiedniej skrzyneczce. Konstrukcja prosta nie wymaga komentarza. Potem było klejenie w domu i po paru dniach utwardzania przeniesienie listew do stoczni czyli garażu.


A tutaj prosty heling, drut rozpięty środkiem i stanowiący linię odniesienia do trasowania ustawienia wręgów. Jak na razie ustawiłem pawęż.


Wzdłużniki leżą i czekają tęsknie na tortury którym poddam je by wpasować w odpowiednie miejsca wręg. Też czekam na to tęsknie.. i to wcale nie dlatego że lubię cokolwiek czy kogokolwiek torturować. :-)

środa, 11 lutego 2015

Wręgi tuż przed metą.

Dla etapu wręg został już tylko finisz. Dzisiaj skleiłem na płycie montażowej wręgę D i nakleiłem pełną ściankę na drugą stronę wręgi E. Pozostało mi przyklejenie węzłówek po drugiej stronie wręgi C  i oczywiście po drugiej stronie wręgi D po zdjęciu jej z płyty montażowej. Węzłówki leżą oczywiści gotowe bo przygotowywałem je w ten sposób że dla konkretnego narożnika wręgi wycinałem i obrabiałem jednocześnie cztery sztuki, składając cztery warstwy sklejki razem. Potem przejrzenie wszystkich wręg i wkręcenie wkrętów w miejscach gdzie były wcześniej wkręty montażowe.
A następnie zbudowanie helingu i ustawianie na nim wręgów. I trochę porządków w garażu, głównie wyprowadzka dla rzeczy które zajmują miejsce na podłodze. W najbliższym czasie zrobi się tam zapewne ciasno i dlatego każdy decymetr kwadratowy udostępniony do pracy jest na wagę złota. Poniżej tradycyjnie jakieś fotki.

Wręgi A, B, C i pawęż - utwardzanie kleju.


Wręga E z doklejoną ścianką i wręga D w fazie montażu.




niedziela, 8 lutego 2015

Dzisiaj krótko.

Dzisiaj krótko, tylko dwa słowa statystyki. Wręgi C i E sklejone z jednej strony na płycie montażowej, klej utwardza się w temperaturze pokojowej, zarówno w rozumieniu potocznym jak i dosłownym :-). Wręga B uzupełniona o ściankę kokpitu i dwie węzłówki z z tej samej strony co ścianka. Też utwardzanie ale w temperaturze drugiego pokoju.

sobota, 7 lutego 2015

Wręgi, wręgi, nadal wręgi.

Dwudziesta trzecia wygoniła mnie z garażu, znaczy ze stoczni, do domu. A w zasadzie nie dwudziesta trzecia a skończenie węzłówek do wręg C i E. Listwy do obu tych wręg już przykręcone do płyty montażowej, jutro szlifowanie, mycie acetonem i klejenie. Plus wkręty oczywiście. Wręgi C i E mieszczą się na płycie montażowej razem także skraca to trochę liczbę operacji związanych z montażem, klejeniem i najważniejsze przenoszeniem do domu żeby klej mógł się właściwie utwardzić. Dobre i to.
Robienie wręg to odpowiednik fazy fundamentów przy budowie domu. Sporo podobieństw nie tylko ze względu na wstępną fazę prac i funkcje spełniane w kontekście konstrukcji. Podobne są także w tym, że przy fundamentach jest sporo pracy, mało wdzięcznej, mało widocznej jeśli chodzi o efekty i nie dającej jeszcze zbyt dużego poglądu na końcowy efekt. Ot parę rowków w ziemi zalanych betonem, sterczące w górę pręty i mnóstwo bałaganu wokół. W przypadku łódki to kilka ram z listew, desek, powzmacnianych w narożnikach. Stoi to to w różnych miejscach, w dowolnej kolejności i jakoś jeszcze daleko do wdzięcznej bryły której kształt budzi  dreszczyk emocji i daje nadzieje. Ale cierpliwości, jeszcze dwa, trzy dni ... no tydzień, i z dwuwymiarowych ramek, rameczek zacznę tkać szkielet który doda, jakże oczekiwanego, trzeciego wymiaru dla mojego dzieła.
Oczywiści teraz pomyślę o kolejnym małym kroku który trzeba zrobić jutro rano, a po nim o następnym. W końcu tak się buduje łódkę.
No i poniżej dwa zdjęcia dla udokumentowania tego, że coś się powoli dzieje.

Wręga Ci E jednocześnie budowana na płycie montażowej.

Szlifowanie górnego elementu wręgi C.



wtorek, 3 lutego 2015

Trochę nie według planu ale jednak coś.

No nie udało się przykleić węzłówek i ścianki kokpitu po drugiej stronie wręgi B bo okazało się że arkusz 8 milimetrowej sklejki który przeznaczyłem na ściankę nie za bardzo się do tego nadaje. Leżał jako ostatni od strony podłogi garażu, niby na kawałkach styropianu, ale od wilgoci złapał chyba jakiegoś grzyba i miał taki ciemny nalot. Nie będę ryzykował tym bardziej że było to od tej "lepszej" strony która w założeniach miała być od strony wnętrza, do pozostawienia w stanie naturalnym. Zamówiłem już następne arkusze, będą w czwartek a zamiast planowanego klejenia zrobiłem trochę porządku w garażu. Po ostatnich pracach było to jak najbardziej pożądane, tym bardziej, że za chwilę i tak muszę oczyścić "teren" pod budowę helingu. Zdjąłem też wręgę B z płyty montażowej i dzisiejszy wieczór poświęciłem na rysowanie wręg C, D i E. Wykorzystałem to, że płytę miałem w domu i dzięki temu warunki temperaturowe miałem komfortowe w porównaniu z ostatnimi wieczorami w garażu.



poniedziałek, 2 lutego 2015

Najpierw powoli, jak żółw ociężale....

No tej chwili mogę uznać, że rzeczywiście zacząłem poważnie pracować przy łódce. Po oficjalnym zgłoszeniu udziału w regatach musiałem jeszcze uporządkować kilka spraw osobistych, zrobić remont podmiotu twórczego czyli odwiedzić szpital i poddać się potem drobnej rehabilitacji, by wreszcie wystartować z robotą. Obecnie mam gotową pawęż, wręgę A i wręgę B w jakichś 80 %. Wręga B jest sklejona  jednostronnie, zamocowana na płycie montażowej z rysunkiem wręgów. Dzisiaj zamierzam ją zdjąć, przykleić gotowe już węzłówki na drugiej stronie i wyciąć sklejkę na ściankę kokpitu, tą na wrędze B z zejściówką. No i oczywiście przykleić ją jeśli czas pozwoli.


Przygotowane i posegregowane listwy na wręgi, mam już tez gotowe listwy na wzdłużniki, trzeba je będzie tylko zukosować i pokleić.


Różne wręgi na różnym etapie montażu, na pierwszym planie wręga A po przetarciu acetonem czeka na przyklejenie sklejki.


No i właśnie, sklejone, teraz dokręcanie kolejnych ścisków i wkręcanie wkrętów.


Pawęż gotowa, trzeba jeszcze będzie wzmocnić połączenia węzłówek wkrętami.


Jako że Epidian 5  z PAC potrzebuje trochę czasu na utwardzenie, a to powinno odbywać się w pokojowej temperaturze zmontowane wręgi trafiły "pod strzechy".